Spotkanie – aktualizacja

Wiele miesięcy temu Latarnik powiedział mi, że jeśli lubiłam zajęcia ze studentami, jest przekonany, że polubię spotkania z czytelnikami. Latarniku, jesteś prorokiem 😉

Pierwsze oficjalne spotkanie z czytelnikami za mną i podobało mi się, cholerka, naprawdę było fajnie. Niech żałują ci co nie byli. Mimo dziwnej pory w środku dnia, całkiem nieźle wyszło, tak myślę. Inny znajomy dał mi taką definicję udanego spotkania: jeśli na widowni jest ktoś poza twoją rodziną i najbliższymi przyjaciółmi, to spotkanie jest liczne. A jeśli widzisz twarze osób, których całkiem nie znasz, jest cholernie dobrze. Nie znałam przynajmniej połowy zgromadzonych. Nie liczyłam, więc nie wiem ile osób się pojawiło – przewaga zajęć ze studentami, tam mogę posłać listę obecności 😉 Najmłodsza uczestniczka, Ida, miała 15 miesięcy, najstarszy uczestnik wyglądał na uroczego emeryta – to dopiero rozrzut. Ida wprawdzie przedkładała nad moje odpowiedzi panią z szatni, ale co tam, ona ma ciocię w dużych dawkach, więc przywykła.

Pytania Marty były fajne, udało nam się nie ugrzęznąć w banałach i czułam się lekko rozgimnastykowana umysłowo, usiłując na niektóre odpowiedzieć. Marta jako moja beta znała książki i zna mnie, co jest wyjątkowo przydatne. Na szczęście nie opowiadała żenujących opowieści z 11 lat naszej przyjaźni, a zna ich bez liku – doceniam dyskrecję 😉 Rozmawiałyśmy o książce, o pisaniu jako takim, o doktoracie (zwanym też ślepą uliczką mojej biografii), o bohaterach, Toruniu, planach i strachu, jaki towarzyszy spełnianiu marzeń. Jak po dobrze napisanym egzaminie nie pamiętam już pytań (w myśl zasady, że zapamiętujemy te pytania, na które nie znamy odpowiedzi), może dziewczęta, które były wzbogacą relację?

Czy tylko ja za uroczy uznałam pomysł z kwestionariuszem z Inside Actor’s Studio jako zakończenie rozmowy? Sądzę, że nie. I tylko kłopot, kiedy zapytana o ulubione słowa miałam w głowie wyłącznie słówka niecenzuralne 😉 A przy pytaniu o ulubione przekleństwo nie mogłam zdecydować się na ulubione w cudownym bogactwie wulgaryzmów (znam brzydkie słowa w kilku językach, także tych językach, którymi nigdy nie władałam 😉 Muszę Martę zresztą pomęczyć o ten kwestionariusz, to fajna rzecz, która może się przydać drogim Gavrankom przy wywiadowczej robocie.

Czego się dowiedziałam po spotkaniu? Muszę założyć lepszego firewalla, bo jedna z toruńskich czarownic grozi mi zhackowaniem kompa, by dostać się do katalogu Pierzaści chłopcy. Będę czujna, są tajemnice, które powinny pozostać tajemnicami 😉 Te same czarownice podrzuciły pomysł książki kucharskiej Mirona – co o tym myślicie? Ma szanse powodzenia, skoro nie zdołam do każdego egzemplarza książki dodać egzemplarza diabła, który zakrzątnie się przy kuchni? Nie wiem, wiem, za to, że mężczyzna gotujący ma nad niegotującym wyraźną przewagę. Przez żołądek do serca, panowie.

Z minusów – okazało się, że książki brakło już w toruńskich księgarniach. To można uznać też za plus, w zależności od perspektywy, ale minusem było to, że nie zdołali jej kupić ci, którzy chcieliby dostać autograf.

Nic straconego, będą następne spotkania, pióro gotowe do naskrobania dedykacji, a dłoń wprawiona w bojach. Wiele wskazuje na to, że zobaczymy się na Coperniconie, choć to dopiero świeżutka oferta i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Propozycji było więcej, ale milczę jak zaklęta, by nie zapeszyć. Jeśli coś stanie się ciałem lub choćby ideą realną, napiszę, słowo. Ale jestem lekko podekscytowana.

Z ciekawostek, jeden z czytelników ofiarował mi płytkę z muzyką… Kto wie, czy nie wzbogaci mi to ścieżki dźwiękowej w Szatańskim pierwiosnku? Dzięki za to serdeczne. Drugi prezent – czy osoba kupująca kwiaty zdawała sobie sprawę, jak bardzo przypomina on bukiet, który Dora dostała od Gabriela na koniec 1 tomu? Jeśli to zbieg okoliczności – słodki, jeśli celowe – gratulację pomysłu.

Podsumowując: lubię spotkania z czytelnikami. Hej, jestem gotowa na następne 😉 Przy którymś kolejnym tomie trzeba zaplanować trasę, której zazdrościć będzie Mick Jagger! I musowo muszą się na niej pojawić dziewczyny z Gavrana z ich ostrymi języczkami i dociekliwymi pytaniami, będzie weselej.

Subscribe
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

15 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments
neeba
neeba
11 lat temu

Z mojej perspektywy… Czekam. Kolejka u lekarza. Czekam dalej. ILEŻ MOŻNA?! Płomienie gniewu podsyca każda sekunda. Wychodzę stamtąd i proszę rodzicielkę, by mnie podwiozła. Korek, bo remontują drogi. A ja mam tylko 10 minut…Argh! Jedziemy boczną uliczką, zaraz skręcimy w Reja, stąd prosta droga na parking przy Auli, tak blisko… I z przecinającej drogi wyjeżdża…cofający… dwuprzyczepowy… samochód ciężarowy. No po prostu moje szczęście. Do biblioteki wchodzę tak konspiracyjnie jak tylko się da. O, fajne te stoliki, mogę sobie nimi pomerdać. To nie ma znaczenia, bo chyba trafiłam na właściwe miejsce – była okładka przy drzwiach, o jak dobrze. Ruda wiedźma… Czytaj więcej »

neeba
neeba
Reply to  Jada
11 lat temu

W razie czego mam łuk. Nawet mam zamiar z nim chodzić za mostem i poszukać miejsca do strzelania, niedalego Rudej Wiedźmy (która podejrzewa, że jakąś znamienitą ironią losu mieszkacie niedaleko siebie :P)

RudaCzarownica
RudaCzarownica
11 lat temu

Dziękujemy za spotkanie i czekamy na książkę kucharską! Jeśli nie z prawdziwym Mironem w komplecie, to może chociaż z figurką? A jeśli nie – myślę, że nasza wyobraźnia poradzi sobie sama i dorzuci Mirona w kuchni (koniecznie bez koszuli). Ach, rozmarzyłam się, słuchając o Pierzastych Chłopcach z ust samej autorki. I jakoś tak… zachciało mi się samej coś napisać! Za to również dziękuję – za wybudzenie z letargu mojego pisarskiego ja. Jestem pierwsza na liście zapisów na kurs kreatywnego pisania, jeśli coś z tego będzie!

RudaCzarownica
RudaCzarownica
Reply to  Jada
11 lat temu

Mniam! Rozpłynęłam się ostatecznie! Hmm…czyżbyś też była fanką „True Blood”?

RudaCzarownica
RudaCzarownica
Reply to  Jada
11 lat temu

Eric jest ciachem absolutnym! To teraz mam bardzo odważne i samolubne pytanie: moooogę zasiadać w jury? 😉

Phishy
Phishy
11 lat temu

Jak ja żałuję, że nie mieszkam już w Toronto – ominęło mnie spotkanie z Autorką! Książkę kupiłam żeby umiliła mi podróż na trasie.. Toruń-Warszawa. Umiliła. Wzruszyła – bo jak się mieszka poza naszym pięknym miastem, to z zachłannością młodego boćka łyka się wszystko, co opisuje to, co bliskie i drogie. I taki stał się właśnie „Złodziej dusz”. Co ciekawe, mój narzeczony osobisty czytając książkę, co chwila tylko rzucał „ej, ja wiem, gdzie to jest!” (i tu obrastałam w piórka, że warszawiakowi Toruń przybliżyłam) – a na końcu stwierdził tylko, że w scenie z kawą wiedźma wyglądała jak ja – wzrost… Czytaj więcej »

Phishy
Phishy
11 lat temu

Czekam, miało być, czekam! 🙂

Oksa
Oksa
11 lat temu

Zgłasza się Gavranianka! Droga Aneto, proszę bardzo, bardzo poważnie uwzględnić wszelkie zaproszenia ze stolicy, chociaż z okolic, bo bardzo chętnie znalazłabym się na takim spotkanku 🙂
PS. Pierzaści Chłopcy… dobreeeee 🙂 to jakiś konkretny projekt czy specjalny foder w kompie zarezerwowany dla skrzydlatych bohaterów? 🙂

neeba
neeba
11 lat temu

Widziałam dzisiaj Joshuę! W swetrze grunge’owca, z jaśniutkimi, długaśnymi włosami, w trampkach. Wcinał kebaba a potem wsiadł na rower i odjechał z rozwianym włosem. I miał taką anielską twarz… (nie żebym specjalnie fangirlowała, tak mi się skojarzył.)